Recenzja książki "Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli" Ałbeny Grabowskiej oraz podsumowanie sagi.

Dla tych, którzy zaglądali do mnie już wcześniej, ta recenzja nie powinna być zaskoczeniem. Do tej pory przeczytałam i zrecenzowałam pierwszy tom sagi "Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli" oraz drugi - "Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli" (kliknięcie w którykolwiek z tytułów przenosi do odpowiedniego posta). 



Przyszedł czas na trzecią, ostatnią część sagi, czyli "Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli".
Niejednokrotnie kończąc książkę odczuwam żal, że moje obcowanie i współprzeżywanie z bohaterami dobiega kresu. Ten stan jest jeszcze silniejszy, gdy mam doczynienia z bardziej rozbudowaną, wielotomową historią, gdzie z postaciami wędruję na przestrzeni wielu lat, poznaję ich niemal od narodzin aż do śmierci.
Tak też właśnie było w trakcie mojej lektury trzeciego tomu sagi o rodzinie Winnych. Wystąpił u mnie paradoks czytelniczy: z jednej strony chciałam jak najszybciej dowiedzieć się, co było dalej, a z drugiej czytać jak najdłużej i odwlec w czasie doczytanie opowieści do końca.

Choć czas opisywany w tym tomie jest dla mnie najmniej fascynujący, bo w dużej mierze go znam (z własnego życia lub opowieści starszych), to czytało mi się szczególnie ciekawie ze względu na miejsce akcji. Znaczna część fabuły osadzona jest w miejscach, w których dorastałam, które znam bardzo dobrze i stanowią część również mojej historii. Pojawia się nawet autentyczna postać księdza, który mnie ochrzcił. Stąd w niejednym miejscu odczuwałam rozrzewnienie. Ale dość już tej prywaty!

Trzeci tom sagi opisuje losy rodziny Winnych w latach 1971-2014. Poprzednia część zakończyła się w bardzo emocjonującym momencie, a ta nie od razu rozpoczyna się odpowiedziami na nurtujące czytelnika pytania. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, choć nie na długo.

Jaki klimat epoki wyłania się z książki? Siermiężność czasów komuny, tęsknota za dostępem do dóbr dla zachodniej Europy oczywistymi, strajki na Wybrzeżu, działalność opozycyjna i represje wobec komunistycznego podziemia, czar Peweksu, a potem rozwój gangsterki początków lat 90-tych (akcja tego tomu jest umiejscowiona głównie w Pruszkowie, a tam na tym polu wiele się działo) i szał rozkręcającego się kapitalizmu.

To opis przełomowego momentu w najnowszej historii Polski warty przeczytania zarówno dla tych, którzy go widzieli na własne oczy, jak również dla tych, którzy są za młodzi na takie wspomnienia. Czytając tę książkę, czytelnik dowiaduje się (lub przypomina sobie), jak wówczas żyło się zwykłym ludziom. W dużej mierze z perspektywy dzieci i młodzieży. Może to więc stanowić ciekawe porównanie z teraźniejszymi możliwościami i pragnieniami najmłodszych. We mnie lektura wzbudziła refleksje nad tymi różnicami, ale i wspomnień czar.

Czytelnik poznaje kolejne pokolenie rodziny Winnych, dalej obserwując losy tych, którzy trwają od początku sagi. Ale lata nieubłaganie płyną i z kolejnymi postaciami trzeba się pożegnać. Czytelnik obserwuje jak jedni wycofują się z największej aktywności, podczas gdy prym zaczynają wieść młodsi, w już zupełnie innych realiach.
Oprócz odchodzenia pewnych postaci autorka zafundowała czytelnikom powroty innych. Wątki sagi domykają się, nie pozostawiając pytań w głowie, niedopowiedzeń.

INFORMACJE O KSIĄŻCE:
"Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli"
Autor: Ałbena Grabowska
Wydawnictwo: Zwierciadło
Rok wydania: 2015
ISBN: 9788364776403
Liczba stron: 356


Podsumowanie sagi "Stulecie Winnych"



Tak, jak wskazuje tytuł, czytelnik śledzi losy bohaterów przez 100 lat. Lat obfitujących w niesamowite wydarzenia i zwroty akcji, zarówno w kontekście wydarzeń historycznych, jak i życia poszczególnych postaci. Książka poniekąd stanowi zapis wielu radykalnych zmian, jakie zachodziły w Polsce, tragedii, a po nich budowania nowej rzeczywistości. 

Miejsca, w których głównie osadzona jest akcja wszystkich tomów to: Brwinów, Warszawa oraz Pruszków. W mniejszym stopniu autorka wiedzie czytelnika również do USA, Francji czy do Gdańska (w bardzo burzliwym momencie strajków). 

Saga jest bogata w liczne, bardzo zróżnicowane postacie. Większość z nich to ludzie, jakich chciałoby się mieć w swoim otoczeniu. Postacie kobiece są szczególnie ważne w całej historii. To im autorka poświęciła najwięcej uwagi oraz obdarzyła je największym znaczeniem, siłą i mądrością. Mężczyźni zdają się stanowić tylko dodatek. Ale bez względu na to wszyscy są bezsprzecznie elementami jednej całości, jaką jest rodzina. Wartość i moc jaką stanowi jest jedną z myśli przewodnich wyłaniających się z całej trylogii. Ukojenie może dawać lektura, z której wynika, że dobrze jest trzymać się razem, trwać przy sobie na dobre i na złe i stanowić monolit. Razem łatwiej przetrwać trudy, a i szczęście dzielone z bliskimi smakuje lepiej. 

Technicznym mankamentem "Stulecia Winnych" jest korekta tekstu. Czytelnik w tekście znajdzie wiele błędów, momentami kuriozalnych i może się tylko zastanawiać, jak mogły nie zostać zauważone przed wydaniem książki. Choć z tomu na tom liczba błędów jest mniejsza, to nadal pojawiają się. Pozostaje mieć nadzieję, że pojawi się wznowienie wolne od błędów, które niepotrzebnie wypaczają opowieść i wprowadzają czytelnika w konfuzję lub śmiech.

Pomimo tego warto sięgnąć po sagę "Stulecie Winnych" i dać się wciągnąć w niezwykle losy bohaterów w niezwykłych czasach. 


* źródło okładki: http://lubimyczytac.pl


Komentarze

  1. Dzięki Tobie będę polowala na te sagę, szkoda trochę tych błędów, zawsze troszkę przeszkadza to w czytaniu.
    Też czytając jakieś wciągające sagi rodzinne czy w ogóle kilkutomowe serie mocno przywiązuje się do bohaterów, także znam to uczucie które u mnie pojawia się tak w połowie ostatniej części ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, żal mnie ogarnia, że nadchodzi rozstanie z historią i jej bohaterami. Ale cóż. A na błędy trzeba przymknąć oko, bo warto poznać Winnych :-)

      Usuń
  2. Nie lubię jak książka zawiera błędy, więc raczej ją sobie daruję ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Może pojawi się nowe wydanie wolne od błędów. Ja na to liczę, bo szkoda, żeby taka dobra historia przez korektę traciła czytelników. Pozdrawiam ☺

      Usuń
  3. Dobrze, że przeciętny czytelnik może z lektury wynieść dużo wiedzy o codziennym życiu w tamtych czasach. Sagę może kiedyś przeczytam. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Realia od 1914 do 2014 są dobrze opisane, więc oprócz samej przyjemności czytania są korzyści poznawcze. Polecam dołączenie sagi do listy czytelniczej. Pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. Cześć :)
    Nominowałam Cię do LBA :)
    Po pytania zapraszam na mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za nominację :-). Już wkrótce wezmę się za Twoje pytania i zaległe, z którymi jeszcze nie zdążyłam się zmierzyć. Pozdrawiam :-D

      Usuń
  5. Witam, będę miała na uwadze proponowane przez Ciebie tytuły, może kiedyś się skuszę.
    P.S. Nominowałam Cię do LBA :) Pytania znajdziesz tutaj: http://czytelniapatrycji.blogspot.com/2016/08/liebster-blog-awards-1-i-2.html
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za nominację i ciekawe pytania. Trochę będę musiała nad nimi pogłówkować. Dam Ci znać, kiedy opublikuję odpowiedzi. Pozdrawiam :-D

      Usuń
  6. Jestem ciekawa, czy zauważyłam wszystkie błędy w sadze (czytałam 3 tomy po mojej mamie, która nie zauważyła ani jednego :-) )
    Miedzyinnymi:
    -kim jest Paulinka z którą Ula i Julka mają podzielić się nagrodami,które Dziadek Ryszard wygrał na strzelnicy?
    (Zmianka o niej jest tylko i wyłącznie raz i naprawdę nie mam pojęcia kto to był)
    -Janina w 2000 roku na stypie po Mani ma 3 latka (wedlug drzewka rodzinnego na ostatniej stronie tomu) a wypowiada się przynajmniej na poziomie 10 letniego dziecka i mówi, że jest wegetarianką :D no co jak co ,ale 3 letnie dziecko mówi, że jest wegetarianką?
    -podczas porodu Basi (kiedy rodzą się Julia i Ula) Kasia mówi do lekarza , że jej Babcia i Babunia także urodziły sie 26 czerwca (mając na myśli oczywiście Manie i Anię, które są jej matką i ciotką a nie babciami)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze w którymś rozdziale albo dwóch jest mowa o Michelle jako ich siostrzenicy a to przecież była ich bratanica.

      Usuń
    2. I w ostatnim rozdziale Ula pyta Anie o Konrada czy to ten jedyny i ta przytakuje a według drzewa genealogicznego na końcu książki Konrad był mężem Małgosi...

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę na blogu "Zaczytana do samego rana". Będę bardzo wdzięczna za pozostawienie śladu Twoich odwiedzin. Podziel się swoimi wrażeniami i refleksjami, stosując się do zasad netykiety. Spam oraz treści obraźliwe będą usuwane.

Popularne posty z tego bloga