Recenzja książki "Zapach suszy" Tomasza Sekielskiego

Do tej pory ceniłam Tomasza Sekielskiego jako dziennikarza. Choć wcześniej napisał już trylogię "Sejf", spotkanie z Tomaszem Sekielskim - pisarzem odbyłam po raz pierwszy dopiero z "Zapachem suszy", który stanowi pierwszy tom z zaplanowanych trzech. 


Akcja powieści zaczyna się z wysokiego "C", bo w upalny, sierpniowy dzień, w centrum Warszawy, w pobliżu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, dochodzi do zamachu terrostycznego, w którym giną niewinni ludzie.
Autor przejmująco opisuje wydarzenie, które na świecie niestety miało już miejsce wiele razy, a w Polsce w dalszym ciągu jawi się jako science-fiction. Ta ekstremalna sytuacja stanowi test dla rządzących, którzy nawet w takim momencie zajmują się wewnętrznymi potyczkami.

Chwilę później autor przenosi fabułę pięć miesięcy wstecz, na Ukrainę opętaną wojną, skupiając się głównie na losie cywilnych kobiet, które bezpośrednio nie mają z tym konfliktem nic wspólnego, ale żyją w tych dramatycznych realiach i muszą się zmierzyć z okrutnymi, wręcz bestialskimi zachowaniami. 
Czytelnik poznaje Swietłanę, młodziutką Ukrainkę, która trafia w ręce handlarzy towarem. Na spotkaniu autorskim w Warszawie Tomasz Sekielski powiedział, że jest to dla niego najważniejsza postać w książce. Rzeczywiście ten wątek wywołuje najwięcej emocji i są one zdecydowanie najbardziej intensywne z całej lektury.

Inna ważną postacią tej części fabuły jest prokurator Agnieszka Ossowska, która do niedawna pełniła funkcję prokuratora specjalnego w Kosowie i choć odniosła tam sukces, doprowadzając do zatrzymania jednego z największych baronów narkotykowych, musi nagle wrócić do Polski. I to nie w glorii, z awansem w tle. Zostaje oddelegowana do pracy we Włocławku. Krakowska prokurator nowe miejsce pracy postrzega jako zesłanie na "zadupie zadup".
Ossowska jest mało atrakcyjną, samotną i zgorzkniałą osobą, która prywatnie raczej słabo sobie radzi. Swoje problemy zapija alkoholem.
"Piję, bo mogę, piję bo lubię i umiem pić."

Agnieszka ma poprowadzić sprawę tajemniczej śmierci proboszcza i wpada w sam środek lokalnych układów na styku polityki, biznesu i kościoła, w którym nie jest łatwo odnaleźć się osobie z zewnątrz. A może przez to łatwiej nią manipulować? Czy może ufać temu, co widzi i słyszy i czy ma swobodę działania?

Tak, jak napisałam na początku, ta część fabuły, w której pojawiają się Swietłana i prokurator Ossowska, zaczyna się pięć miesięcy przed atakiem terrorystycznym i powoli, wraz z akcją, przybliża się do czasu dramatycznych wydarzeń w Warszawie.
Jak nietrudno się domyślić w miarę czytania pojawiają się powiązania między wątkami.

Niewątpliwie jest to mocna książka. Nie dość, że opisuje ekstremalne sytuacje, to autor robi to niezwykle dogłębnie i sugestywnie, nie opuszczając kurtyny w kulminacyjnych momentach czy zdawkowo je opisując, pozostawiając czytelnikowi w domyśle, co i jak się zdarzyło, ale metodyczne opisując sceny bardzo brutalne, pełne przemocy i wręcz zezwierzęcenia.
Nie sposób przejść przez te sceny obojętnie. Miałam ich wizualizacje w głowie i nawet po odłożeniu książki ciężko mi było o nich zapomnieć, wymieść je z myśli.
I o ile dobrze odczuwam intencje Tomasza Sekielskiego, to tak dosadne opisy znalazły się w książce nie tylko dla "wzbogacenia" fabuły, ale żeby właśnie wstrząsnąć czytelnikiem i uzmysłowić mu, jak potworne rzeczy dzieją się na świecie i to naprawdę blisko nas albo co, niestety, może się zdarzyć. Wojna na Ukrainie to fakt, handel żywym towarem również. Zamach terrorystyczny w Polsce na razie wielu osobom wydaje się abstrakcją, ale przecież nie możemy tego kategorycznie wykluczać.
Trzeba mieć albo mocne nerwy, albo dać sobie czas na "przetrawienie" niektórych scen, ale uważam, że warto się z nimi zmierzyć i przemyśleć poruszane przez autora problemy.

Niewątpliwie Tomasz Sekielski, pisząc "Zapach suszy" garściami czerpał ze swojego dziennikarskiego doświadczenia. Książka oparta jest na tych tematach, z którymi autor spotkał się face to face, przygotowując o nich programy i reportaże. To zapewnia wiarygodne i realistyczne opisy oraz trafne obserwacje.
Wielu pisarzy zapewne może zazdrościć komfortu, jakim jest pisanie "z głowy", bez potężnego researchu, a na podstawie własnych doświadczeń, rozmów i obserwacji. Cała dotychczasowa praca dziennikarska autora stanowi research "Zapachu suszy".
Momentami książka jest wręcz publicystyczna i zastanawiałam się czy to powieść Tomasza Sekielskiego czy jego reportaż. Nie odbierajcie tego jako zarzut, bo w mojej opinii działa to wyłącznie na korzyść opowieści, czyniąc ja pełniejszą i bardziej skłaniającą do refleksji.
Odnoszę wrażenie, że tematy, na których skupia się fabuła to te, które zapadły autorowi nie tyle w pamięci, co w sercu. Wyjątkowo osobiste wydają mi się refleksje dotyczące dziennikarstwa newsowego, sposobów dziennikarzy na zbieranie informacji, ich rozpowszechniania, a także czasu, w jakim news funkcjonuje.
"Całodobowy Infofood z McInformacjami był przygotowany na takie wydarzenia. Towar dowożono prosto do klienta i podawano w jednorazowych krwistych zestawach na kanapie przed telewizorem."


Szczegółem wartym odnotowania jest pewna innowacja zastosowana w "Zapachu suszy", do której ja nie mam pełnego przekonania. W narrację wplecione są hashtagi. Na początku mnie to zdziwiło i lekko przeszkadzało, bo jestem mało hashtagowa i dopiero niedawno zaczęłam się z nimi oswajać. W miarę czytania przestały mnie wybijać z rytmu i dostrzegłam ich ciekawą rolę w tekście. Tak, jak w Internecie komentują w sposób krótki, dosadny, a nawet dowcipny. Zupełnie inaczej niż miałby to robić zwykły głos narratora.
Czytelnicy zapewne podzielą się na tych, którym obecność hashtagów będzie przeszkadzała i tych, którzy przyjmą je z zadowoleniem.
Ze spotkania z autorem wiem, że szuka on pomysłu na powieść XXI wieku i właśnie ta innowacja zaczerpnięta z przekazów internetowych jest jedną z koncepcji na unowocześnienie książki.



Wzorem wielu topowych seriali Tomasz Sekielski urywa fabułę w bardzo emocjonującym momencie, nie dając na razie rozeznania, w którą stronę potoczy się akcja. Kilka razy czytałam ostatni akapit, odwracałam stronę, upewniając się czy to już naprawdę koniec, czy naprawdę dopiero w kolejnym tomie dostanę odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania. Drugi tom planowany jest na wiosnę, jeszcze przed warszawskimi targami książki. Pozostaje więc czekać cierpliwie i pocieszać się, że to i tak krótsze oczekiwanie niż na kolejny sezon serialu.

Zakończenie pozostawia niedosyt, ale i cała książka mogłaby, według mnie, być trochę bardziej obfita. Nie w zdarzenia, bo tych jest w bród. Przydałoby się więcej narracji i dialogów. Tak, jakby zostało napisane wszystko to, co najważniejsze, co stanowi sam "miąższ" powieści, a przydałoby się jeszcze trochę "soku", żeby ją jeszcze wzbogacić i przede wszystkim wydłużyć lekturę.
Ale nie o to chodzi, żeby ten minus przysłonił Wam wszystkie plusy ;-).

Sięgając po "Zapach suszy", myślałam, że przeczytam powieść sensacyjną, thriller polityczny, a lektura wywołała u mnie bardzo silne emocje. Ta książka stanowi mieszankę polityczno-obyczajową, gdzie opisy brutalności i cynizmu ludzi, którzy w jakiś sposób sprawują władzę nad innymi w połączeniu z narracją lekko publicystyczną i komentatorską, skłaniają czytelnika do wielu refleksji. A to za sprawą silnych emocji, jakie towarzyszą lekturze oraz przekonaniu, że autor wie, o czym pisze.
Jeśli więc od powieści sensacyjnej oczekujecie czegoś więcej niż samej "rozrywki" czytania, to warto sięgnąć po "Zapach suszy", która dostarcza mocne wrażenia i garść kwestii do przemyśleń. 


PS. Zwróćcie uwagę na okładkę książki. Jest tak inna i cudna w dotyku, że aż do zagłaskania. Jak się nie ma psa, kota lub innego zwierza w pobliżu, można miziać okładkę ;-). 

Ktoś z Was czytał "Zapach suszy"?
Jakie są Wasze wrażenia po lekturze.
Kto ma tę książkę w planach?
Czekam na Wasze komentarze :-).


Komentarze

  1. Okładka jest piękna i bardzo mi się podoba. Co do zawartości - początkowo chciałam po nią sięgnąć, ale zapoznałam się z jakąś negatywną opinią tej książki, która całkowicie mnie do niej zraziła. I wtedy stwierdziłam, że sobie ją odpuszczę. A teraz już nie wiem, może się zdecyduję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może spróbuj i przekonaj się, jakie będą Twoje wrażenia :-).

      Usuń
  2. Przemawia do mnie głównie tytuł - bardzo oddziałuje na moje zmysły.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę na blogu "Zaczytana do samego rana". Będę bardzo wdzięczna za pozostawienie śladu Twoich odwiedzin. Podziel się swoimi wrażeniami i refleksjami, stosując się do zasad netykiety. Spam oraz treści obraźliwe będą usuwane.

Popularne posty z tego bloga