Recenzja książki "Horyzonty uczuć" Doroty Schrammek
O książkach Doroty Schrammek dowiedziałam się podczas moich wycieczek po innych blogach książkowych. Wyłapałam jedno słowo, które zadziałało na mnie jak magnes: "Pobierowo". Akcja "Horyzontów uczuć" umiejscowiona jest w nadmorskim miasteczku, które znam i darzę wielkim sentymentem. Przez wiele lat spędzałam wakacje w pobliskim Łukęcinie, a na pierwszy samodzielny wyjazd wybrałam się właśnie do Pobierowa.
Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię czytać książki, których fabuła rozgrywa się w miejscach, które dobrze znam i mam własne, związane z nimi, wspomnienia.
"Horyzonty uczuć" stanowią pierwszą część tzw. trylogii pobierowskiej. Jedną z bohaterek jest Matylda, kobieta w średnim wieku, która jest sołtyską Pobierowa i prowadzi pensjonat. A do niego przyjeżdżają bardzo różni goście:
- Iwona, krewna Matyldy, to młoda żona i matka. Jej małżeństwo przechodzi kryzys, w związku z tym przyjeżdża do Pobierowa, żeby dać sobie czas na zastanowienie i podjęcie decyzji.
- Zoja na czas urlopu przyjeżdża nad morze do... pracy. Jest osobą bardzo poranioną, zagubioną i żyjącą iluzją.
- Aldona, która zmaga się z ciężką chorobą. Podczas wakacyjnego wyjazdu chce zrealizować ważną dla siebie misję.
- Piotr, syn Matyldy, i jego żona Dorota. Ich małżeństwo, podobnie jak Iwony, przeżywa ciężkie chwile, ale z zupełnie innych powodów.
- Ryszard z kilkuletnim Antosiem, którego przedstawia jako swojego wnuka, ale w rzeczywistości łączy ich inna relacja.
Każda z postaci znajduje się w innym punkcie życia oraz ma inny powód, który go przywiódł do nadmorskiego kurortu. Łączy je to, że są w jakimś krytycznym punkcie życia, choć niekoniecznie zdają sobie z tego sprawę. Niektórzy z nich zamykają oczy na bolesną prawdę, uciekają przed podjęciem stanowczych decyzji lub nie uzmysławiają sobie, czego tak naprawdę pragną.
Pobyt w Pobierowie oraz relacje z innymi mieszkańcami pensjonatu, może im pomóc oswoić rzeczywistość, a przede wszystkim zrobić krok naprzód ku szczęściu i życiu w zgodzie ze sobą.
Jak już możecie się domyślać "Horyzonty uczuć" nie są stereotypową wakacyjną opowiastką. Książka nie jest przepełniona "ochami" i "achami", wielkimi porywami serc i zachodami słońca. Dotyka ona wielu problemów i bardzo trudnych sytuacji życiowych. Żadna z postaci nie przyjeżdża do Pobierowa z uśmiechem i pieśnią na ustach, a pobyt w pensjonacie przynosi nieoczekiwane spotkania i refleksje.
"Horyzonty uczuć" nie są tak familiarne i sielskie jak "Dom nad rozlewiskiem", choć nie są całkiem pozbawione takiej atmosfery.
Dopełnieniem postaci przyjezdnych, dodającym kolorytu, a czasem humoru, fabule są mieszkańcy Pobierowa, którzy wiodą zupełnie inne życie i mają inne problemy.
Tytuł książki świetnie oddaje jej treść, która rzeczywiście ukazuje szeroką gamę emocji i wyzwań, które stoją przed bohaterami w sferze uczuć właśnie.
Nie dajcie się zwieść okładce, która może sugerować lekkie czytadełko. Choć jest napisana nieskomplikowanym językiem, ilość stron nie jest pokaźna, a na dodatek interlinia jest duża, to książka Doroty Schrammek dotyka bardzo trudnych zdarzeń, czasem wręcz traumatycznych.
Autorka prowadzi fabułę w ciekawy sposób, niejednokrotnie wyprowadzając czytelnika w pole. Już się wydaje, że wiadomo, jak będzie przebiegała dalej, jak potoczą się losy postaci, a kilka stron dalej czeka zwrot akcji i zaskoczenie. To bardzo ożywia całą opowieść i uprzyjemnia czytanie.
Zachęcam Was do lektury książki o pragnieniu miłości, odkrywaniu prawdy o sobie i swoich potrzebach, o budowaniu relacji, chęci współdzielenia blasków i cieni życia z drugą osobą oraz o oczyszczeniu, które otwiera na szczęście.
Czy ktoś z Was w swoich literackich podróżach był w Pobierowie? Jakie są Wasze wrażenia po lekturze?
A kto ma ochotę dopiero sięgnąć po "Horyzonty uczuć"?
Dajcie znać w komentarzach :-).
INFORMACJE O KSIĄŻCE:
"Horyzonty uczuć"
Autor: Dorota Schrammek
Wydawnictwo: Szara Godzina
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-64312-58-8
Liczba stron: 240
Również lubię czytać o miejscach, z którymi mam jakieś wspomnienia. Ostatnio trafiłam na książkę, w której została wspomniana miejscowość, w której mieszkałam przez kilka lat. Ciszyłam się z tego przez kilka dni.
OdpowiedzUsuńTo świetnie się w tym rozumiemy :-)
UsuńW takim przypadku, kiedy znamy miejsce akcji sprawia, że książka z miejsca dostaje +10 do atrakcyjności;)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :-)
UsuńŚliczna okładka, taka wakacyjna :) Zachęciłaś mnie. Z przyjemnością sięgnę po nią i zagłębie się w życie bohaterów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com
Polałaś miód na moje recenzenckie serce :-).
UsuńDziękuję i pozdrawiam :-D
Nominowałam Cię do Tagu :) Zerknij :) http://czarodziejka-ksiazek.blogspot.com/2016/09/tag-owocowy.html
UsuńBardzo dziękuję za nominację :-). Postaram się przyrządzić z tego smakowitą sałatkę owocowo-książkową ;-)
UsuńUwielbiam jak akacja książki dzieje się w miejscu które znam, ale sama fabuła tej powieści jakoś nie zachęca mnie do przeczytania, ponieważ nie do końca lubię takie książki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Rozumiem :-). Ale jakiś punkt wspólny mamy :-).
UsuńNie znam twórczości tej autorki, na pewno wkrótce to się zmieni ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam :-). Mam nadzieję, że dla Ciebie to też będzie dobra lektura.
UsuńUwielbiam książki, których akcja rozgrywa się w miejscu, które znam. :)
OdpowiedzUsuńChoć akurat w Pobierowie nigdy nie byłam. Słabo znam polskie wybrzeże.
Zachęcam do odwiedzenia Pobierowa. Zarówno tego książkowego, jak i rzeczywistego :-)
Usuń