Czasami kłamię - Alice Feeney [RECENZJA]
O ile kryminały trafiają w moje ręce bardzo często, to thrillery dość rzadko. Nie bronię się przed nimi rękami i nogami, ale nie czuję też szczególnego przyciągania. Są jednak wyjątki. Kiedy przeczytałam opis "Czasami kłamię", który możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej, poczułam się tak zaintrygowana, że wiedziałam, że na pewno przeczytam historię Amber Reynolds.
Wydawnictwo W.A.B. naprawdę dobrze się spisało w budowaniu zainteresowania "Czasami kłamię". Z reguły podchodzę z rezerwą do takich akcji promocyjnych, obawiając się, że cała para idzie w gwizdek. Staram się czekać, aż pierwszy kurz opadnie i dopiero za jakiś czas decydować, czy książka jest rzeczywiście warta zachodu.
Tym razem jednak nie poczułam dzwonka alarmowego, postanowiłam zaufać swojej intuicji i nie zwlekać z lekturą. I wiecie co? Dobrze zrobiłam.
Mogę być "przyjaciółką Amber" albo "żoną Amber", ale w tej chwili jestem "Amber z radia". Potrafię zagrać każdą rolę, w której obsadzi mnie życie. Znam wszystkie kwestie; bardzo długo je ćwiczyłam.
Trzy punkty, które poznałam przed lekturą książki, wywołały we mnie różne odczucia i podejrzenia:
- Jestem w śpiączce. Oj, jaka biedna Amber. Jest w śpiączce. Może ktoś zrobił jej krzywdę. Z drugiej strony zdanie wypowiedziane w pierwszej osobie może sugerować, że dany będzie mi wgląd do uśpionego mózgu Amber.
- Mój mąż już mnie nie kocha. Oj, ta Amber jest naprawdę bardzo biedna. Nie dość, że w śpiączce, to jeszcze mąż jej nie kocha. To pewnie zły i nieuczciwy człowiek. Może nawet to on zrobił jej krzywdę, w wyniku której jest teraz w takim stanie.
- Czasami kłamię... A jednak Amber musi mieć coś za uszami. Jeżeli sama przyznaje się do tego, że kłamie, to brzmi to zimno, może nawet cynicznie.
Rzeczywiście intuicja dobrze podpowiadała mi pierwszosobową narrację. Są Święta Bożego Narodzenia, a Amber znajduje się w szpitalu i jest w śpiączce. Choć nie pamięta, co się wydarzyło, to ma świadomość, co aktualnie dzieje się wokół niej. Trwa w syndromie zamknięcia - słyszy, co się mówi do niej i przy niej, myśli logicznie, ale nie jest w stanie otworzyć oczu, poruszyć się, czy przemówić.
Taki stan dla obserwatora czy czytelnika jest jednocześnie fascynujący i przerażający. To dobry punkt wyjścia do budowania fabuły, napięcia i zaciekawienia.
Chwilowo nic więcej nie robię, tylko istnieję i czekam, choć nie wiem, na co. Przywrócono mi fabryczne ustawienia - nie tyle funkcjonuję, ile zwyczajnie sobie jestem. Poza niewidzialnymi murami życie toczy się dalej, ale ja tkwię nieruchomo, milcząca i zamknięta w sobie.
Drugi zabieg zastosowany przez Alice Feeney dla spotęgowania napięcia to więcej niż jeden czas akcji. Oprócz towarzyszenia bohaterce w szpitalu czytelnik przenosi się tydzień wcześniej, kiedy życie Amber biegło jeszcze zwykłym rytmem.
Jest jeszcze trzecia płaszczyzna czasowa - 25 lat temu - w której Amber jest dzieckiem. Ta część ma postać pamiętnika 10-latki.
Choć długo nie wiadomo, o co chodzi z tym dziecięcym dziennikiem, towarzyszyło mi poczucie, że jego obecność na pewno jest uzasadniona i być może kluczowa dla poznania Amber i rogryzienia całej teraźniejszej zagadki.
Wszyscy jesteśmy tylko duchami ludzi, za których się uważaliśmy, i podróbkami ludzi, którymi pragnęliśmy być.
Czasy akcji powieści przeplatają się, a to poszatkowanie każdej z historii nieźle buduje napięcie i zmusza do ciągłego kombinowania.
Przez pierwszosobową narrację każdą z rzeczywistości poznajemy z perspektywy Amber, co moim zdaniem powoduje, że trudniej samodzielnie przewidzieć finał. Czytelnik dowiaduje się tego, co Amber chce wyjawić, poznaje tylko jej relację, a zachowania innych postaci są przesączone przez myśli i słowa głównej bohaterki. A jak już wiadomo od początku książki czasami Amber kłamie...
Ludzie uważają, że dobro i zło to przeciwieństwa, ale są w błędzie - to tylko lustrzane odbicia widoczne w potłuczonym szkle.
Amber ma 35 lat, mieszka w Londynie, pracuje jako prezenterka radiowa. Ma męża, który jest początkującym, ale dobrze rokującym, pisarzem. W pracy Amber pojawiają się pewne kłopoty, jak sama mówi mąż już jej nie kocha i ostatnio jakoś gorzej dogaduje się z siostrą.
Jaka lawina zdarzeń doprowadziła do tego, że Amber znalazła się w śpiączce? Kto za tym stoi? Czy Amber się wybudzi? Co jest kłamstwem, a co nie?
Bycie lubianym wcale nie jest takie fajne, ludzie za dużo wtedy oczekują. O wiele lepiej wtopić się w tłum, bo kiedy już zabłyśniesz, wszyscy yo zauważą.
Lekturze towarzyszy mnóstwo pytań. Są momenty, kiedy wydaje się, że już zna się odpowiedź na niektóre z nich, ale autorka świetnie bawi się czytelnikiem. Przewiduje jego dedukcję i zmiata ją w proch. Kilka razy czułam się wystrychnięta na dudka, jednocześnie czując uznanie dla Alice Feeney. Naprawdę nieźle to sobie obmyśliła i mam wrażenie, że świetnie panowała nad fabułą. To ona prowadziła ją krok po kroku, według ściśle określonego planu.
Często słyszy się, że pisarze podczas pracy nad książką dają ponieść się swoim bohaterom w inne strony, niż pierwotnie zamierzali. Sądzę, że w tym wypadku nie można tego powiedzieć o Feeney.
Rozsypała puzzle, z rozmysłem podrzuca poszczególne elementy, a pod koniec książki, kiedy ma się już wszystkie i tak musi je sama poukładać za czytelnika. A temu pozostaje siedzieć i z szeroko otwartymi oczami i rozdziawionymi ustami patrzeć, jak wskakują na odpowiednie miejsca. Po zamknięciu książki z czystym sumieniem można powiedzieć "Wow!" i czekać na kolejne, równie misternie utkane, historie pióra Alice Feeney.
Z mojego doświadczenia wynika, że życie jest bardziej przerażające od śmierci, zresztą nie ma sensu obawiać się czegoś, czego i tak nie unikniemy.
Jeżeli lubicie dobrze uknute intrygi, w których nieustająco jesteście wodzeni za nos i choćbyście nie wiem, ile kombinowali, to i tak nie wykombinujecie, o co tak naprawdę chodzi, to myślę, że śmiało możecie wpisywać "Czasami kłamię" na swoje czytelnicze listy.
Dla mnie była to świetna, intrygująca i zaskakująca lektura. To rewelacyjny materiał na scenariusz filmowy i zupełnie nie zdziwię się, jeśli usłyszę, że powstanie ekranizacja.
Za możliwość lektury dziękuję
Jest to jedna z tych książek, które MUSZĘ przeczytać.:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj koniecznie :-). Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się.
UsuńSuper 😊 że Ci Się spodobała 😊
OdpowiedzUsuńJest naprawdę jedyna w rodzaju z tego gatunku oczywiście.
Oj, tak. To była naprawdę dobra lektura. Mózg pracował na wysokich obrotach, żeby wykombinować, o co tak naprawdę chodzi.
UsuńJa to chcę, borze, jak ja uwielbiam thrillery psychologiczne i to takie :D Mam nadzieję, że to będzie coś świetnego i cudownego, bo na pewno przeczytam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Kasia z niekulturalnie.pl
No to super :-D. Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. Mnie czytało się rewelacyjnie. A ile się przy tym nakombinowałam...
UsuńCzytałam bardzo różne opinie o tej książce, także mam dosyć mieszane uczucia. Na pewno to, że Amber kłamie jest dla mnie czymś zupełnie pociągającym, tym bardziej, że jest w śpiączce. Jak to więc nadal kłamie? Zaintrygowałas mnie bardzo
OdpowiedzUsuńNabieram wody w usta i nie odpowiem na Twoje pytanie. Bo jeśli będziesz czytać, to nie mogę odbierać Ci przyjemności z samodzielnego odkrywania, o co chodzi.
UsuńJeśli chodzi o opinie, to, no cóż, zazwyczaj opinie są różne,tak jak czytelnicy i ich wymagania są różne. U mnie podejrzliwość budzi zalew wyłącznie pochwalnych recenzji ;-).
Naczytałam się tylu pozytywnych recenzji że nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności... książka już zamówiona :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie :-). Mam nadzieję, że dobrze spędzisz czas, czytając historię Amber. Ciekawe, czy uda Ci się rozgryźć wszystkie elementy.
UsuńChcę książkę przeczytać, jak najszybciej, ale nie wiem, czy zdążę w tym roku ze względu na to, że mam już sporo do nadrobienia w mojej biblioteczce. Jednak z pewnością kiedyś po tę lekturę sięgnę, bez dwóch zdań!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeżowo
Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/
Doskonale wiem, o czym piszesz :-(. Mam wrażenie, że życie książkoholika to ciągłe wyrzuty sumienia, że jeszcze tyle do przeczytania, tyle zaległości, a kolejka zamiast się skracać, ciągle się wydłuża.
UsuńPS. Świetna nazwa bloga :-). Również ślę jeżowe pozdrowienia.
Nie jestem do końca przekonana czy to książka dla mnie. Póki co nie dopisuje jej do swojej listy.
OdpowiedzUsuń