Tęskniąc w obie strony - Magdalena Ludwiczak [RECENZJA] [PATRONAT MEDIALNY]

Twórczość Magdaleny Ludwiczak dała mi się już poznać jako skoncentrowana wokół, głównie kobiecych, emocji z bardzo silnym wydźwiękiem historii wielopokoleniowej i jej wpływu na teraźniejszość. 
Lektura najnowszej powieści autorki, którą miałam przyjemność objąć patronatem medialnym, potwierdza tę charakterystykę. 




Zaczytana do samego rana



Anna to dojrzała kobieta. Poznajemy ją w szczególnym i bardzo trudnym momencie życia - właśnie została wdową. To dla niej czas pewnych podsumowań i reminiscencji. Anna wraca pamięcią do początków swojego dorosłego życia i pierwszych kroków w zawodzie lekarza.

Wypalona młodzieńcza miłość skłoniła bohaterkę do radykalnych zmian i pójścia w nieznane po przygodę, nowe doświadczenia i przede wszystkim po zapomnienie o Robercie.
Anna z komunistycznej Polski wyjeżdża na staż do Algierii. W tamtych czasach to podróż niemal na inną planetę. Ciężko pracując, ciesząc się urokami innej kultury i pięknych krajobrazów, Anna jest daleko od spraw, które pozostawiła w Polsce, ale dokonać czystki w sercu nie jest tak łatwo.

Po kilkuletnim pobycie w algierskiej Tebessie Anna wraca do Polski, a na jej drodze niespodziewanie pojawia się Robert. Uczucie odżywa, choć już inne i obarczone pewnymi ciężarami. Targana różnymi, nieraz sprzecznymi, emocjami Anna postanawia ponownie odciąć się od tej miłości. Wychodzi za mąż za kolegę z pracy, Marka, i zakłada rodzinę. W jej sercu pozostaje jednak tęsknota, a całe jej małżeństwo zdaje się być przykryte cieniem tej tęsknoty.

W Afryce żyła marzeniami o polskim życiu, w Polsce żyła Tebessą, martwiąc się tym, co zostawiła ma dalekim kontynencie. Ciągle tęskniąc w obie strony. 

Oprócz historii Anny autorka opisuje losy rodziców głównej bohaterki, a te sięgają do dramatu wojny. W tym wątku aż kipi od emocji. Agata, matka Anny, jest z pochodzenia Niemką. W trakcie wojny, ze względu na służbę ojca, przyjeżdża do Poznania i tu też zastaje ją koniec wojny, a to czas wielkiej, eufemistycznie mówiąc, nieprzychylności wobec Niemców pozostających w powojennej Polsce.
To wątek pełen rozstań, rozpaczy,  ryzyka, strachu, wewnętrznego rozdarcia i rozdźwięku między tym, kim się jest prywatnie, a tym, co się robi w imię rozkazów. Na szczęście nie wszystko w historii Agaty jest tragiczne i tak pesymistyczne, bo pojawia się również nadzieja, pomoc i poświęcenie.

Nie po raz pierwszy przekonuję się, że dla Magdaleny Ludwiczak historia i korzenie mają wielkie znaczenie. Wyczuwam, że te wojenne historie, zaczerpnięte z prawdziwych relacji, są dla niej bardzo przejmujące i żywe. Między innymi dzięki temu odczuwałam je podobnie podczas lektury, choć w ogóle wspomnienia z wojny są dla mnie zawsze bardzo interesujące, mocno oddziałujące na moje emocje i wyobraźnię.


Zaczytana do samego rana


W "Tęskniąc w obie strony" ważne są jeszcze bohaterki drugiego planu: sztuka i kultura algierska.
Autorka przemyca swoje zainteresowanie sztuką, co zupełnie mnie nie dziwi, biorąc pod uwagę jej plastyczne wykształcenie. Sądzę, że nie sugerując się tą informacją, te fragmenty książki dotyczące sztuki właśnie odbieram jakby były malowane emocjami. Magdalena Ludwiczak bardzo plastycznie i sugestywnie opisuje obrazy, potrafi oddać emocje na nich wyrażone, wie, jak to zrobić, żeby czytelnik niemal miał wrażenie, że widzi obraz na własne oczy. Do tego potrzebna jest pasja, a te wyczuwam wyraźnie.

Inną bohaterką drugoplanową w "Tęskniąc w obie strony" jest kultura algierska. Cała książka jest nią przepełniona. Autorka nie ograniczyła się tylko do fragmentu, kiedy Anna przebywa w Algierii. Również po powrocie do Polski te algierskie wpływy są widoczne w życiu Anny, a mocno wzbogaca ją korespondencja prowadzona z poznaną w Afryce Aje. Obie zaprzyjaźniły się ze sobą i podtrzymywały znajomość przez kilkadziesiąt lat. Ten wątek przynosi mnóstwo ciekawych informacji dotyczących zwyczajów, rytuałów, historii i kulinariów. A w opisach potraw można się wręcz rozsmakować.

Najnowsza powieść Magdaleny Ludwiczak jest sprawnie i poruszająco napisaną powieścią obyczajową. Jak życie obfituje w różnobarwne emocje. Raz jest gorzko, innym słodko. Czasem podczas lektury prozy obyczajowej towarzyszy mi poczucie, że historia (lub bohaterowie) jest odrealniona. W przypadku tej książki nie ma mowy o takich wątpliwościach. To czysta proza życia, która okraszona jest podróżą do dusznej, pachnącej i kolorowej Algierii oraz wstecz do czasów II wojny światowej.
"Tęskniąc w obie strony" mówi o rozterkach, próbach ich zatuszowania i zagłuszania, o odwiecznym konflikcie serca i rozumu i oczywiście o tytułowej tęsknocie.

Dobrze widzieć progres autorki, który jest moim zdaniem niewątpliwy i już z niecierpliwością czekam na kolejną powieść Magdaleny Ludwiczak.




Za możliwość lektury i objęcia książki patronatem medialnym bardzo dziękuję Autorce.




Komentarze

  1. Mam w planach tę powieść. Widnieje na mojej długiej liście książek do przeczytania. Najpierw muszę wydłużyć dobę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, życzę Ci skutecznego wydłużania doby. Ja próbuję od dawna i nie wychodzi mi ;-).
      Ciekawa jestem, jak Tobie będzie się podobała ta książka :-).

      Usuń
  2. Twoja recenzja, Majeczko skłoniła mnie do lektury. Mam nadzieję, że niebawem uda mi się zapoznać z twórczością autorki.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapraszam Cię na mój fanpage, bo właśnie trwa konkurs, w którym można wygrać tę książkę z autografem :-).

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę na blogu "Zaczytana do samego rana". Będę bardzo wdzięczna za pozostawienie śladu Twoich odwiedzin. Podziel się swoimi wrażeniami i refleksjami, stosując się do zasad netykiety. Spam oraz treści obraźliwe będą usuwane.

Popularne posty z tego bloga