Czarna - Wojciech Kuczok [RECENZJA]

Czarna to nazwa miejscowości, w której rozgrywa się opisywana historia. Ale nie tylko, bo czarna jest również aura opowieści, czarne myśli mają jej bohaterowie, czarne są ich czyny, a przyszłość, którą sobie nakreślają, również jest czarna. 
Seria "Na f/aktach" wydawnictwa Od Deski Do Deski powiększyła się o kolejny, po m.in. "Ostatniej wizycie", mocny tytuł, wywołujący w czytelnikach silne emocje i z pewnością nie pozostawiający ich obojętnymi na historię spisaną przez Wojciecha Kuczoka. 



Jeremi to przedsiębiorca z Czarnej, niewielkiej miejscowości niedaleko Białegostoku. Jest właścicielem tartaku. Ma żonę i trójkę dzieci. Pozornie wszystko jest poukładane. Ale Jeriemi odczuwa pewien brak. Patrzy na swoją żonę, Beatę, z obrzydzeniem, widzi w niej jakiś błąd. Dlatego przestaje ona być w jego oczach żoną, a staje się rzoną. Oczywiście chodzi głównie o physis Beaty, które w żaden sposób nie rozpala żądzy Jeriemiego. 

Stare małżeństwa już nie myślą o namiętności, tylko o wspólnym byciu. Nie są razem, lecz obok siebie, samotni we dwoje, chodzi tylko o to, żeby mieć do kogo otworzyć gębę i poczuć jakieś ciepłe ciało przy sobie w środku nocy. 

W jego życiu, w dość obrzydliwych okolicznościach, pojawia się Maryśka. Stara panna, pełna seksapilu i bezpruderyjna, w przeciwieństwie do rzony, działa na zmysły Jeriemiego. Zaczynają gorący romans, oparty głównie na seksie. Seksie mocnym, intensywnym, nastawionym głównie na zaspokajanie jego potrzeb. 
W tym momencie zaczyna się dość klasyczna historia trójkąta: żona-mąż-kochanka, ale sposób w jaki jest opisana na pewno nie jest banalny. Jemu wystarcza to, co jest, a ona z czasem zaczyna kochać niemal do szaleństwa. W konsekwencji zaczyna inaczej stawiać akcenty w ich relacji, mieć większe oczekiwania, bo przestaje wystarczać jej rola nałożnicy. 
Ona kocha, marzy, snuje plany, a on potrzebuje jedynie odskoczni od rzony, rozrywkowego i nieskrępowanego seksu, w którym czuje się panem i dzierży władzę. 
W pewnym momencie romans wychodzi na jaw, a to układ zmienia diametralnie i nieuchronnie prowadzi w stronę nieszczęścia. 

Patrząc na nią, czuje się jak wojownik dżihadu, który wysadził się w powietrze razem z ambasadą amerykańską i teraz zaznaje rozkoszy wiecznego szczęścia z najpiękniejszą hurysą, którą przeznaczył mu wdzięczny Mahomet. 

Czytelnik poznaje historię z punktu widzenia każdej ze stron, ale według mnie najwięcej miejsca autor poświęcił Maryśce. Być może szacuję proporcje błędnie lub to właśnie jej przeżycia zrobiły na mnie największe wrażenie. Jeriemi i jego relacja też są istotnym elementem historii, ale to głos jego kochanki wydaje mi się brzmieć najmocniej. 
Niewielką ilość dialogów rekompensuje bardzo wnikliwa narracja penetrująca myśli bohaterów. Kuczok prawdziwie i szczerze wejrzał w głąb serc i myśli postaci, ukazując najpierw ewolucję romansu, a potem jego erozję. Psychologia postaci jest według mnie bardzo rzetelna. Bohaterowie nie są wygładzeni, czytelnik ma wgląd w najmroczniejsze i najbardziej brudne zakamarki ich dusz. 
Dodatkowym walorem są ciekawe obserwacje socjologiczne małomiasteczkowej społeczności, ale i postaw powszechnych w całej Polsce. Mnie bardzo przypadły do gustu opinie na temat Kościoła i wiary. W dużej mierze pokrywają się z moimi poglądami, stąd uważam je za trafne. 

Kiedy kocha się za coś, łatwo porzucić tę drugą osobę, gdy przestaje spełniać warunki kontraktu miłosnego. Kiedy zabraknie tego, za co się kocha, kochać się przestaje. Lecz miłowanie pomimo, bezinteresowne lub też wbrew interesom, przeciw instynktowi, poza rozumem jest miłowaniem trwałym, przewlekłym i niepodległym. Erozja czasu nie działa na kochanie pomimo. 

"Czarna" to studium skomplikowanego układu między uczestnikami miłosnego trójkąta. Niby historia nie jest oryginalna, ale takie przecież pisze życie wielu osobom, a sposób, w jaki potraktował ją Wojciech Kuczok bez wątpienia nie jest banalny. Po pierwsze, jego opowieść pozbawiona jest obłudy i nie poddana została żadnemu wygładzeniu. Czytelnik zanurza się w najbardziej intymne refleksje bohaterów, w brudne myśli, które rzadko kiedy są wypowiadane na głos. Z reguły, czytając książkę, ma się do czynienia z dialogami i narracją. W przypadku "Czarnej" zamiast obecności narracji miałam poczucie, że wciąż słucham bohaterów zwracających się do samych siebie.
Po drugie, forma i styl jakich autor użył są nie tylko ciekawe, ale i wyjątkowe. Ta książka może nie wyróżniać się opowiedzianą historią, ale z pewnością wyróżnia się retorycznie. Wojciech Kuczok wyszedł poza klisze językowe i podjął pewną zabawę nimi. Miesza utarte w języku schematy wypowiedzi, kompiluje, zmienia znaczenie. To nadaje dodatkowy smak książki, wzmacnia przekaz i stanowi wartość samą w sobie. 

Najwyraźniej zaczęła przyciągać nieszczęścia. Tak to już jest, o nie nie chodzą parami, lecz watahami, jedno nieszczęście pociąga za sobą całe stado następnych. 

"Czarna" to opowieść o wielkich pragnieniach bliskości, miłości, pożądaniu. Pragnieniach, które niezrealizowane potrafią zagnać człowieka w czarne rejony psychiki, skłonić do strasznych zachowań. 
Powieść Kuczoka to również historia o egoizmie, hedonizmie czy izolacji, pozorach i oczekiwaniach społecznych. 

Emocje buzowały we mnie podczas całej lektury. Złość, wstręt i współczucie nie odpuszczały choćby na moment i rozpędzały się coraz bardziej aż do finału książki, który dla mnie był wstrząsający. Można się domyślać, że taka historia musi prowadzić do jakiejś katastrofy, ale to, co się stało, zaskoczyło mnie, a sposób w jaki autor przekazał to czytelnikom musi poruszać i choć na chwilę wpędzić w jakiś rodzaj odrętwienia. Po zamknięciu książki potrzebny jest czas na otrząśnięcie się, poukładanie w głowie myśli i powrót do rzeczywistości, która niestety również nie stroni od takich opowieści.

Czlowiek wszystko może przeżyć, jeśli tylko wie, że będzie mógł się takim przeżyciem potem z kimś podzielić. 

Muszę Wam szczerze przyznać, że jeszcze przed lekturą miałam do tej książki nastawienie pełne rezerwy. Moje wcześniejsze (wiele lat temu) spotkanie z prozą Wojciecha Kuczoka nie było udane. Wtedy jego stylistyka nie trafiła do mnie, choć książka poruszała bliski mi temat. Może byłam za młoda. Początek "Czarnej" również nie napawał mnie optymizmem, ale niepostrzeżenie poczułam, że zaufałam autorowi i odniosłam wrażenie, że trzymam w ręku prawdę, niezwykły realizm i obnażone emocje. 
To oczywiście lektura trudna, smutna, przerażająca, ale według mnie warta przeczytania i przetrawienia jej treści. 





Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu:



Komentarze

  1. W literaturze wciąż przewijają się te same tematy, najważniejsze, jak zostaną ukazane, a skoro tuta nie ma banału, tym lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również nie zaczęłam z Autorem najlepiej i pierwsze spotkanie wspominam raczej słabo. "Czarna" mnie jednak ujęła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie sposób uciec przed tematami już wcześniej poruszanymi w innych książkach, ale ważne jest to czy w ciekawy i innowacyjny sposób problem ten został ukazany. Nie wiem czy ponią bym sięgnęła, chyba to nie dla mnie.

    Pozdrawiam,
    bookwormpl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie Wojciech Kuczok "ugryzł" temat bardzo innowacyjnie i niepowtarzalnie.

      Usuń
  4. Nie pali mi się do tej książki, ale kiedy chętnie do niej zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się intrygująco :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię twórczość Kuczoka, więc tę książkę przeczytam na pewno. Tym bardziej, iż mieszkam niedaleko Białegostoku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz mocne powody, żeby przypuszczać, że będzie to dla Ciebie satysfakcjonująca lektura :-).

      Usuń
  7. Nie słyszałam o tej książce. Ani o samym autorze. Ale wydaje mi się,że książka musi w jakiś sposób być ciekawa.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, zostaje na dłużej :)
    https://okularnicaczyta.blogspot.com/2017/07/wywiad-z-zaczytanaana.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze już czytałam tę recenzję i nie zostawiłam po sobie śladu:)
    Nie miałam okazję czytać wcześniej książek autora, więc nie wiem, czy jego styl będzie mi odpowiadał. Po Twojej recenzji wnioskuje, że ta opowieść o trójkącie miłosnym może zrobić na mnie wrażenie. Małomiasteczkowa Polska jest mi dość bliska, chętnie więc zajrzę do tej książki. Ale główny bohater już działa mi na nerwy, może błędnie. Okaże się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło, że wróciłaś, żeby zostawić komentarz :-D. Dziękuję, Dorotko :-*.
      Na mnie zrobiła wrażenie. Główny bohater, dość sztampowa postać zdradzającego męża, oczywiście działa na nerwy (zwłaszcza kobietom), ale naprawdę warto poznać tę historię. Jestem pod wrażeniem jak nietuzinkowo można opisać raczej banalną historię.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę na blogu "Zaczytana do samego rana". Będę bardzo wdzięczna za pozostawienie śladu Twoich odwiedzin. Podziel się swoimi wrażeniami i refleksjami, stosując się do zasad netykiety. Spam oraz treści obraźliwe będą usuwane.

Popularne posty z tego bloga