"Która jego jest" - S. M. Borowiecky [RECENZJA]

Jeżeli lubi się kategoryzowanie i przypinanie łatek, to S. M. Borowiecky można nazwać polskim Danem Brownem albo Danem Brownem w spódnicy. Takie skojarzenia miałam po lekturze pierwszej części - "Ani żadnej rzeczy". Kiedy odłożyłam przeczytaną drugą część, nasunęło mi się jeszcze jedno skojarzenie z popkultury - Indiana Jones. 




Dla przypomnienia powiem, że w pierwszej części czytelnik towarzyszy Zoi Pietrownie w dynamicznej wędrówce śladami jej rodzinnej historii, która jest ściśle związana z jednej strony z nazizmem i jego powojennymi losami, a z drugiej z historią chrześcijaństwa aż od jego zarania. Zoja bierze udział w istnym wyścigu z czasem, żeby odnaleźć tzw. Ewangelię Apostolic i uratować życie bliskiej osoby. Na swojej drodze ku rozwiązaniu dowiaduje się prawdy o swoich korzeniach i różnych obliczach członków swojej rodziny. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że bierze udział w wielkiej rozgrywce, w której jej rola jest nieodzowna, a jej poczynania mogą wpłynąć na dalsze losy świata. 

Trzecia wojna się zaczęła. Trwa, na razie w podziemiu, w ciszy szykując się do ataku. Naziści zwierają szeregi. Mają swoich ludzi w najwyższych kręgach władzy, w Watykanie, w rządach państw. 

Fabuła "Która jego jest" rozpoczyna się w około dobę po zakończeniu akcji pierwszego tomu. Zoja zyskała już wiele ważnych i wstrząsających informacji, a bieg zdarzeń weryfikuje nieustająco, kto jest jej sojusznikiem, a kto wrogiem. Pietrowna walczy z czasem i licznymi, mocnymi przeciwnikami, żeby odnaleźć tajemniczą ewangelię, dowiedzieć się komu i do czego jest potrzebna oraz kim tak naprawdę jest ona sama. Zoja odkrywa kolejne zagadkowe karty historii, tej bardzo odległej i tej najnowszej, oraz poznaje swoje korzenie. Ważnym wątkiem są brudne interesy i nieczyste sumienia dostojników kościelnych. Jeżeli wyjdą one na światło dzienne, pozycja Kościoła może być zagrożona, a groźba kompromitacji i rozłamu jest bardzo realna. 
Co ukrywa Watykan? Czy nazizm zakończył się wraz z końcem II wojny światowej? Czy to możliwe, że kościelni hierarchowie są powiązani z kontynuatorami idei Adolfa Hitlera? 

Ciągle nie mogę zrozumieć, jak ludzie mogą wierzyć w Ewangelię, która ewidentnie podważa sens istnienia Kościoła hierarchicznego.

Muszę przyznać, że autorka stworzyła ciekawe ramy dla swojej iście sensacyjnej opowieści. Niektórzy mogą je odbierać jako kontrowersyjne czy obrazoburcze, ale ja z pewnością się do nich nie zaliczam. 
"Która jego jest" jest według mnie książką napisaną sprawniej od swojej poprzedniczki. Konstrukcja powieści, styl i język są bardziej uładzone, spokojniejsze i mniej chaotyczne i dla mnie są dowodem na pisarski progres autorki. Choć historia nadal obfituje w mnóstwo zdarzeń i zwrotów akcji, to odbieram ją jako bardziej stonowaną i uporządkowaną. Nie jest przeładowana, więc nie ma problemu z odbiorem i odnalezieniem się w natłoku zdarzeń. Kolejne puzzle zagadki, rozsypane i pomieszane w "Ani żadnej rzeczy", teraz powoli wskakują na odpowiednie miejsce aż do momentu kulminacyjnego w finale powieści. A ten nie ma całkowicie zamkniętej formy i już wiadomo, że autorka to wykorzysta, pisząc część trzecią. 

Czy zawsze kiedy wydaje mi się, że jestem już blisko rozwiązania, musi się stać coś, co komplikuje sytuację?! 


We wstępie do recenzji napisałam, że po lekturze mam skojarzenie z Indianą Jonesem. Szczerze mówiąc, nie mam zamiaru tego wyjaśniać i precyzować, bo to mogłoby za dużo zdradzić i popsuć Wam lekturę. Moje porównanie może tylko wskazywać kierunek, jaki według mnie obrała autorka. Na pewno sami się o tym przekonacie, jeśli sięgnięcie po tę książkę. 

Dzięki temu, że mało komu chce się szukać, ludzie przepisujący historię według własnych potrzeb ukrywają prawdę. 

Podziwiam S. M. Borowiecky za research, jaki musiała zrobić przed napisaniem swoich powieści. Ilość materiałów musi być imponująca, a złożenie tego w sensowną całość jest nie lada wyzwaniem. Część czytelników może potem sięgnąć po te same, co autorka, lektury, bo wierzę, że dla niektórych ta powieść (i jej poprzedniczka) może być początkiem pewnej fascynacji, zainteresowania tematem powiązań Kościoła i nazizmu i w ogóle powojennych losów nazistów. Niejedna osoba może mieć chęć sprawdzić, czy jest coś na rzeczy, ile jest w tym fikcji, a ile faktów i czy autorka zwraca uwagę na realny problem. 


Na koniec łyżka dziegciu, a raczej porządna łycha. W wielu książkach korekta kuleje i stanowi najsłabszy ich element. W wypadku "Która jego jest" korekta nie kuleje, a zostały jej brutalnie utrącone obie nogi. Błędów są grube dziesiątki (a nawet więcej) i co ciekawe jest mało literówek, a niemal na każdej stronie brakuje spacji między wyrazami i po znakach interpunkcyjnych. I tak słowa są pozlepiane ze sobą, a kropki i przecinki "przutulają się" do obu sąsiadujących wyrazów. W jednym wypadku taki zlepek bardzo mnie ubawił: "(...) nie zwracając uwagina na stojącą przy ladzie Zoję." 
Są jeszcze błędnie przenoszone wyrazy z wiersza do wiersza. 
Błędy w książkach zawsze mnie bolą i nie raz się dziwię jak przeszły, a w wypadku tej książki odnoszę wrażenie, że przed drukiem ktoś przeczytał tylko pierwszy rozdział (bo ten jest wolny od błędów), a potem dał sobie spokój. To wielka szkoda, bo dla wielu z Was to może być wystarczający powód, żeby nie sięgnąć po tę książkę, a jeśli lubicie powieści sensacyjne mogłaby okazać się dla Was interesująca. 
Mam nadzieję, że szybko pojawi się drugie wydanie, zdecydowanie i porządnie poprawione. 



Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu:



Dajcie znać, co myślicie o tej książce.
Czytaliście, macie w planach czy może coś Was do niej zniechęca?

Komentarze

  1. Obie części bardzo mnie interesują. Nie tylko że względu na kontrowersje, ale i bogaty research, który wykonała autorka. Szkoda tylko tej "korekty"...

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć tematyka nie należy do szczególnie przeze mnie pożądanych, być może kiedyś zdecyduje się za nią rozejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I już widzę, że ta seria będzie dla mnie, idealnie wpasowuje się w moje ulubione klimaty, ale może poczekam na wydanie bez tego koszmarnego ignorowania korekt. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy tom jest w porządku, jeśli chodzi o błędy.
      A drugi? Hmm, oby jak najszybciej pojawiło się poprawione wydanie.

      Usuń
  4. Żałuję, że wcześniej nie wiedziałam o twoim blogu, zwłaszcza, że robisz prześliczne zdjęcia i az miło się na nie patrzy :D Dodaję koniecznie do obserwatorów! :D
    Książki te ostatnio strasznie mnie ciekawią, zwłaszcza, że pokochałam okłądki *.* Choć trochę przeraziłaś mnie tą korektą :/ Może kiedyś jeśli nadarzy się okazja to się na nie skuszę :P
    Buziaki :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaaardzo Ci dziękuję :-). Dodałaś mi skrzydeł i ogromnie się cieszę, że podobają Ci się moje zdjęcia :-).
      Okładki rzeczywiście bardzo udane, a jeśli chcesz się przekonać czy zawartość Ci odpowiada, to śmiało możesz czytać pierwszą część, bo w nim korekta jest w porządku :-)

      Usuń
  5. Przeczytałam pierwszą częśc i zamierzam niebawem sięgnąć po kolejną częśc. Mam nadzieję, ze tak same będę miała wrażenia jak i Ty :)
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeszcze jej nie czytałam, ale mam w planach. interesuje mnie twórczość tej autorki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę na blogu "Zaczytana do samego rana". Będę bardzo wdzięczna za pozostawienie śladu Twoich odwiedzin. Podziel się swoimi wrażeniami i refleksjami, stosując się do zasad netykiety. Spam oraz treści obraźliwe będą usuwane.

Popularne posty z tego bloga